facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 25 sty, 2019
- one comment
Szlakiem starych dębów.

SZLAKIEM STARYCH DĘBÓW

Jutro miną trzy tygodnie, odkąd po raz pierwszy w 2019 roku, przywitałem bukowińską krainę i część jej terenów. Czasami zastanawiam się, jak tu nie zjeść własnego ogona, pokazując i opisując tereny, które już wiele razy i w różnych wpisach, przewijały się na moim blogu. A może niepotrzebnie się zastanawiam? Przecież każda wycieczka ma w sobie coś niepowtarzalnego, zatem zawsze jest o czym pisać, bo i wrażenia/spostrzeżenia bywają odmienne, czasami są nowe lub po prostu inne.

Wycieczkę zorganizowałem z moimi dwoma, dobrymi znajomymi – Krzyśkiem i Leszkiem i to już jest pewna nowość ponieważ jest to pierwszy, noworoczny wyjazd do Bukowiny, kiedy nie byłem sam. Starannie przygotowałem plan wycieczki, którego tytuł brzmi “Szlakiem starych dębów” ponieważ to właśnie dęby były najważniejszymi drzewami, które pokazałem i o których opowiadałem moim znajomym. Zanim weszliśmy do lasu, z radością przywitaliśmy klona – Bukowianina, zmokniętego jak 1000 kur. Panowała odwilżowa, bardzo wilgotna pogoda, poprzedzona opadami deszczu i deszczu ze śniegiem, ale i podczas naszej wycieczki, co chwilę siąpiło, dżdżyło i kapało z chmur.

(1) DĄB SZYPUŁKOWY “MOCARZ”

Pierwszy, szczególny okaz na naszej trasie to dąb szypułkowy “Mocarz” o obwodzie 469 cm. Ciężko było go lepiej sfotografować bo dosyć mocno padało i było szaro, wręcz za ciemno na zrobienie dobrych zdjęć. Poza tym, trzeba było uważać na sprzęt aby nie zamókł.

(2) WAŁ DĘBOWY

Nie grubość, a wygląd i ilość starych dębów na wale, chociaż bardziej prawidłowo nazywanego groblą, robią tu wrażenie. Przylegające bajorko oczyszczono i pogłębiono w 2012 roku. Niestety, to, co leżało na dnie bajorka, rozparcelowano pomiędzy stare dęby, którym – delikatnie mówiąc – zaduszono korzenie. Widoczny efekt po kilku latach to fatalny stan sanitarny większości drzew i wysyp grzybów nadrzewnych.

Mimo przyśpieszonych procesów agonii, spowodowanych rażącym niedbalstwem i chyba jednak niewiedzą człowieka, stare dęby robią naprawdę duże wrażenie. Powykrzywiane, próchniejące, trzeszczące i chrupiące. To wszystko działa na wyobraźnię, która upatruje się tu działalności jakichś leśnych duchów, a nie naturalnych procesów przyrodniczych.

Stare dęby, zapomniane miejsce, oczka/bajorka leśne, w czasie najbardziej depresyjnej, z punktu widzenia piewców bezchmurnego nieba pogody. Szarość i przygnębienie. Jest w tym jednak coś takiego, że z przyjemnością podziwiam te widoki. Moi towarzysze, także zachłysnęli się, tą wręcz martwotą styczniowego krajobrazu.

(3) “POTARGANY” I “PĘKAJĄCY” DĄB SZYPUŁKOWY

Przy oglądaniu tych okazów, ponownie mocniej siąpił deszcz, który skutecznie hamował możliwość zrobienia lepszych ujęć. Na dodatek mocno kapało z gałęzi. Za to zrobiłem zdjęcie porównawcze “potarganego” dębu (obwód 487 cm) z sylwetką Krzyśka. Mimo, że Krzysztof to “chłop jak dąb”, przy drzewie wygląda dość mizernie. ;))

Kilka metrów dalej rośnie “pękający” dąb o obwodzie 423 cm. Takich grubych dębów rosło tu kiedyś więcej, a jeszcze więcej rosło kandydatów na przyszłe perły dendroflory. Niestety, większość z nich została wycięta. Ostały się nieliczne.

(4) DĄB SZYPUŁKOWY “KLASYK”

Tego dębowego dżentelmena nie muszę przedstawiać, gdyż wielokrotnie był już prezentowany na blogu. Perfekcyjna sylwetka. Wzór dębu rosnącego na otwartej przestrzeni. Po prostu “klasyk” w tej kategorii. 423 cm w obwodzie pierśnicowym pnia. Ponownie sylwetka Krzysztofa w porównaniu z wielkością drzewa.

Można by się zastanawiać, ile procent perfekcyjności drzewa, czy też “klasyczności” mu brakuje? O ile w ogóle brakuje? Okazuje się, że niektóre, dolne konary, zostały chirurgicznie usunięte, czyli drzewo mogłoby wyglądać jeszcze ciut spektakularnej. Moim zdaniem – ucięto te konary niepotrzebnie.  

Z oddali można było też dostrzec “przypalonego” dęba szypułkowego, o obwodzie 402 cm, który rośnie około 100 metrów dalej. Tam jednak nie planowałem iść ponieważ trasa wycieczki ponownie wskazywała, że trzeba wejść do lasu. Niezwykłego lasu…

(5) DĄB SZYPUŁKOWY “KRÓL BAGIEN”

Nad gęstą plątaniną lasku brzozowego, wyróżnia się korona “Króla Bagien” – dębu, który jest jednym z najwspanialszych drzew, które rośnie w lasach wokół Bukowiny Sycowskiej.

Obwód pierśnicowy pnia tego wspaniałego drzewa wynosi 515 cm. Na koniec wycieczki, zadałem Krzyśkowi trochę niewdzięczne pytanie – które drzewo najbardziej mu się podobało? Po dłuższej chwili zadumania, odpowiedział, że właśnie “Król Bagien”, przy czym zaznaczył, że każde drzewo było niezwykłe i na swój sposób wyjątkowe. To była najlepsza odpowiedź. ;))

(6) DĄB SZYPUŁKOWY “WYDZIERNIANIN”

Potężny, czteropniowy “Wydziernianin” to jedno z ostatnich drzew, które obejrzeliśmy podczas wycieczki. Jego potęga i moc zostały zachwianie przez czynnik ludzki. Kilka lat temu, ucięto drzewu duży konar. Za duży. Drzewo nie zdołało zasklepić rany. Patogeny wniknęły do wewnątrz, rozpoczął się proces osłabiania drzewa.

Wypróchnienie powiększało się, a siły witalne drzewa, nie były już w stanie powstrzymać jednej czwartej drzewa przed rozłamaniem się i upadkiem. Do dzisiaj zastanawiam się nad procesem “pielęgnacji” tego drzewa. Drzewo rośnie w miejscu, gdzie nikomu nie zagraża. Dlaczego nie pozostawiono go w samemu sobie?

“Wydziernianin” ma w obwodzie pierśnicowym 524 cm. W 2016 roku opisałem i pokazałem drzewo w czasie, kiedy jeszcze rosło w całości i wydawało mi się, że przez wiele następnych lat, będzie rosnąć w takiej postaci, bez drastycznych wyłamań.

Rzeczywistość okazała się mniej pomyślna dla tego ogromnego drzewa. Tak wielka rana, która obecnie zieje po wyłamaniu jednego z czterech, głównych przewodników, to początek następnych kłopotów drzewa, chociaż mocno wierzę w waleczność i determinację “Wydziernianina”.

(7) “SFATYGOWANY” DĄB SZYPUŁKOWY

“Sfatygowany” dąb szypułkowy to cały czas najpotężniejszy okaz tego gatunku w Bukowinie Sycowskiej o obwodzie pnia wynoszącym 585 cm. Bukowiński “Bartek” został brutalnie potraktowany przez człowieka, co najlepiej widać w jego koronie, w której ucięto mu kilka ogromnych konarów.

Drzewo jest mocno wypróchniałe i osłabione, ale wykazuje wielką wolę życia. Imponujący pień robi spore wrażenie, który przy samej podstawie ma ponad 8 metrów obwodu.

Drzewo rośnie tuż przy szosie na pochyłości terenu, co jeszcze bardziej eksponuje jego wielkość. Obok niego rośnie kilka mniejszych, ale także okazałych i wartych obejrzenia dębów.

BONUSY

Z podstawowego programu wycieczki to by było na tyle, z jednym zastrzeżeniem, że nie pokazałem na zdjęciach dębu “Czupiradło”, który rośnie w pobliżu stacji i którego obejrzeliśmy, ale w tym czasie mocniej padało i musiałem na kilka minut schować aparat. Za to z daleka podziwialiśmy majestatycznego “Polnego Wodza”.

Ten ogromny dąb o obwodzie pierśnicowym pnia wynoszącym 478 cm, wyjątkowo dostojnie prezentuje się na tle pozostałego drzewostanu. W końcu to “Polny Wódz”. ;))

GROBOWIEC PUTTKAMERÓW

Ponieważ trasa wycieczki przebiegała w pobliżu ukrytego w lesie grobowca Puttkamerów, pokazałem Krzyśkowi i Leszkowi to niezwykłe i tajemnicze miejsce, niestety zdewastowane przez cmentarne hieny.

W kilku internetowych źródłach, wskazuje się, że w grobowcu pochowana jest jedna osoba – Ewa hrabina z domu Puttkamer, zmarła w wieku 27 lat. Jednak na nagrobku napisano, że żyła w latach 1897-1918, co oznacza, że żyła krócej, tj. 21 lat. Nie wiem, skąd wzięły się te rozbieżności?

W grobowcu zimują motyle. Cała otoczka tego miejsca, jak i jego niepoznana historia, dają dużo powodów do rozmyślania. Mnie najbardziej zastanawia fakt, dlaczego w grobowcu pochowano tylko Ewę i dlaczego zmarła tak wcześnie? Jak każdy kompleks leśny, tak i ten, skrywa swoje tajemnice…

Wycieczka toczyła się swoim leśnym torem, w przyjaznej atmosferze i gawędzeniu o lasach, grzybach, drzewach i wspomnieniach, które zapisały moje zwoje mózgowe w wydziale do spraw wspomnień i nostalgii. ;))

Ta pozorna szaruga, ciemność, czy nawet szorstkość styczniowego, pochmurnego krajobrazu tak naprawdę jest piękna. Skoszone pole, zakrzaczenie, zadrzewienie, trochę mgiełki i las w oddali. Czy taki widok nie łapie za serce?

Sinizna na drewnie w miejscu składu drzewa. Jak słusznie podaje Wikipedia: “Sprawcami sinizny są niektóre gatunki grzybów należących do workowców (Ascomycetes) i do grzybów niedoskonałych (Deuteromycetes).

Może i grzyb niedoskonały, za to doskonale widoczne są efekty jego działań. Na niektórych kłodach, widać jeszcze innego grzyba – rozszczepkę pospolitą.

Wiadukt szary to kolejna atrakcja wycieczki. Ktoś zapyta – a cóż w nim atrakcyjnego? Jednak coś jest – chociażby spontaniczne formy wyrazu artystycznego. Jest też akcent uczuciowy. Ktoś kogoś za coś przeprasza i pisze, że kocha. Szczerość wyznań to dobra i pożądana cnota. Mam nadzieję, że się dogadali i żyją długo i szczęśliwie. ;))

W tym krótkim, styczniowym dniu, coś się zaczęło zmieniać. Szaruga, której było aż nadto od samego początku wycieczki, zaczęła stopniowo zanikać. Pojawiły się przebłyski Słońca i niebieskiej barwy nieba. Czyżby miało się wypogodzić?

Wszystko na to wskazywało. Pozostałości śniegu na szosie wyglądały na tyle atrakcyjnie, że im także zrobiłem kilka ujęć. Las i droga to jeden z moich najbardziej ulubionych motywów fotograficznych. Wyraziste i dające pole do popisu różnym interpretacjom.

Po kilkunastu minutach, kolor niebieski zdominował niebo, zza chmur coraz śmielej świeciło Słońce a nasze trio, przyjęło te widoki z radością ponieważ wcześniej stwierdziliśmy, że jak się wypogodzi i wyjdzie Słońce to będzie to oznaczać, że rok 2019 mocno sypnie grzybami. ;)) 

Jednak ten niedosyt po poprzednim, bardzo suchym sezonie pozostał. Gdzieś w głębi, siedzi w nas pragnienie zagrzybienia się po uszy prawdziwkami, kozakami, kurkami, podgrzybkami, rydzami i grzyb wie, jakimi jeszcze gatunkami. ;))

SUPER BONUS

To dość często serwowana przez las niespodzianka. Pod koniec wycieczki, nieraz myślimy, że największe emocje z wielkiego daru, jakim jest możliwość obserwacji i oglądania lasów są za nami. Aż tu nagle… Wyskakują dwa potężne byki…

Wielkie i ciężkie, ale jakie zwinne! Jak zgrabnie skaczą, z lekkością i polotem. Kilka sekund uczty dla oczu i koniec widowiska, które tak szybko jak się zaczęło, tak również szybko się zakończyło.

Jeszcze sekunda i jelenie znikają w otchłani lasu. Z daleka widać już Bukowianina i stacyjkę. Koniec wycieczki zbliża się nieubłaganie. Zachód Słońca także.

Zaczęliśmy wstępnie podsumowywać wycieczkę, chociaż jeszcze trwała. Wszystkie jej punkty zostały zaliczone. Obejrzeliśmy unikatowe i niezwykłe drzewa. Szlak starych dębów można uznać za zakończony sukcesem.

Triumfalne przejście przez część Bukowiny i tradycyjnie nostalgia, że trzeba wracać. Czasami mam wrażenie, że dziwnie odbierają mnie sami mieszkańcy Bukowiny, którzy nie do końca czują moją ekscytację tym miejscem i patosem, którym posługuję się w opisach bukowińskiej krainy. ;)) 

Ale są też ludzie, którzy odbierają podobne emocje jak ja i czują, że z Bukowiny, na wszystkie cztery strony świata, rozpościera się jakaś niewidzialna, ale dająca się wyraźnie odczuć energia, która za każdym razem, kiedy jestem w Bukowinie, działa na mnie jak magnes.

Takie widoki, mieliśmy na kilkanaście minut przed zachodem Słońca. Krótki dzień, topił swój żywot w jego promieniach, które co rusz przysłaniały chmury ciemności.

Ten taniec konającego dnia z rodzącą się nocą był niezwykły. Spokojny i szalony zarazem. Delikatne połączenie astronomii, fizyki, chemii i matematyki, które wspólnie wypracowały dzieło dla podziwiania go przez ziemskich obserwatorów. Człowiek – pod wpływem jego piękna, dodał szczyptę swojej filozofii, której na imię magia.

Nawet odblask słonecznych promieni na metalowej tablicy był na bukowińskiej stacyjce czymś niezwykłym, chociaż krótkotrwałym. W pociągu, jeszcze raz podsumowaliśmy świetną wycieczkę, a jej wycinek, dotyczący gawędzenia o grzybach, najlepiej podsumował Krzysiek na poniższych zdjęciach, którego w dniu Jego urodzin serdecznie pozdrawiam! ;)) Pragnę i życzę grzybiarzom, aby w tym sezonie, naprawdę zbierało się TAAAAAAAKIE KAPELUSZE. Darz Grzyb! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • krzysiek z lasu //01 lut 2019

    Dzięki Paweł!!!
    Cas planować kolejną wycieczkę…
    Pozdrawiam 😉